Rozmowa z Moniką i Kamilem*, którzy opowiedzieli nam swoją historię związaną z zakupem nieruchomości na kredyt

Rozmowa z Moniką i Kamilem*, którzy opowiedzieli nam swoją historię związaną z zakupem nieruchomości na kredyt

TF: Bardzo się cieszymy i dziękujemy, że zechcieliście się z nami spotkać i porozmawiać na temat Waszych doświadczeń z zakupem mieszkania i jego kredytowaniem. Wiemy, że ludziom, którzy mierzą się z nowymi decyzjami i zadaniami, pomocne są wskazówki innych, czyli tych, którzy przeszli przez to samo. Jak to było u Was? Kiedy po raz pierwszy pomyśleliście o kupnie mieszkania?

Kamil: A my dziękujemy za zaproszenie. Wracając do Twojego pytania – zabrzmi to pewnie śmiesznie, ale za nowym mieszkaniem rozglądaliśmy się ponad dwa lata. Szukaliśmy i na rynku wtórnym, i na rynku pierwotnym. Ja jestem typem perfekcjonisty i zawsze coś było nie tak podczas oglądania. To za długi i za wąski korytarz, to niedogodna lokalizacja, to za mała łazienka, to za duża kuchnia, to hałas za oknem, to okna od północnej strony, to nieciekawy widok z okna i tak bez końca. Ciężko nam dogodzić. I po tych wszystkich doświadczeniach wiem jedno – nie ma mieszkania idealnego. Coś takiego nie istnieje. A impuls, że to właśnie to mieszkanie, poczuliśmy nie w momencie jego oglądania, a z przyczyny bardzo prozaicznej. Monika jest w ciąży i wkrótce zostaniemy rodzicami. Teraz już musimy mieć większe mieszkanie.

Monika: potwierdzam, to co powiedział Kamil. Mieszkań idealnych nie ma. Przynajmniej my w każdym coś byśmy zmienili, usunęli, przesunęli. I pewnie gdyby nie ciąża, nadal byśmy szukali. Ale dzięki temu w końcu poczuliśmy spokój, decyzja już zapadła. Męczące było to ciągłe śledzenie ofert w Internecie, jeżdżenie, oglądanie. Jeśli będzie kiedyś następny raz (a planujemy zakup domu w przyszłości), to damy sobie z góry konkretny czas i tego będziemy się trzymać. Część tych słabszych stron nieruchomości można przecież zmienić na przykład remontując. Podejście „jak się coś znajdzie, to kupimy” potrafi być uciążliwe.

TF: A teraz na jakim jesteście etapie?

Monika: Mamy wybraną ekipę remontową, która za kilka dni zaczyna remont. Trochę musieliśmy na nią poczekać, ale widzieliśmy ich realizacje i bardzo zależało nam na współpracy właśnie z nimi.

Kamil: Na pewno warto rozmawiać z ekipami dużo wcześniej, nawet na etapie załatwiania formalności z zakupem. Jedna z polecanych nam przez znajomych ekip zaproponowała termin na koniec października, to kilka miesięcy czekania. Zdecydowaliśmy się więc na inną, równie fajną.

TF: Sami zaprojektowaliście wnętrze czy korzystacie ze wsparcia?

Kamil: Monika ma dobry gust, w końcu mnie wybrała (śmiech). Ona lubi takie rzeczy, wie jak dobierać kolory. Wszystko zostawiłem w jej rękach.

Monika: Dużo rzeczy kupujemy przez Internet, to naprawdę duże oszczędności. Nawet nie zdawaliśmy sobie sprawy, że takie są różnice w cenach na materiałach budowlanych i wykończeniowych. Mebli jeszcze nie mamy, ale najprawdopodobniej i je kupimy przez Internet.

TF: No dobrze – to teraz pytanie odnośnie kredytu. Jak wspominacie tę przygodę?

Kamil: Nie mieliśmy wcześniej doświadczeń z kredytami, tym bardziej hipotecznymi. Trafiliśmy do Was z polecenia znajomego, który również ubiega się u Was o kredyt. Byliśmy wcześniej u jednego doradcy, więc coś zaczęło nam już świtać, choć te różne oferty, czasami duże różnice przy pewnych parametrach, czasami mniejsze powodowały, że mieliśmy trochę mętlik w głowie.

Monika: A wiesz, Adam, dlaczego ostatecznie zdecydowaliśmy się na kredyt u Ciebie?

TF: Chętnie usłyszę 🙂

Monika: Nie jesteśmy typem klienta kredytowego. Mieliśmy odłożone pewne pieniądze i chcieliśmy je przeznaczyć na zakup mieszkania. Wcześniej przekonywano nas, że warto zostawić sobie te środki i tylko przeznaczyć minimalny wymagany, może nawet kupić kolejne mieszkanie na wynajem, bo zdolność mieliśmy. My jednak boimy się kredytów, chcemy jak najmniej pożyczać i jak najszybciej spłacić. Ty w to nie ingerowałeś. Z góry przyjąłeś taki wkład własny, jaki chcieliśmy.

Kamil: Mnie też przekonało to, że po złożeniu wniosków i dokumentów w ciągu jednego dnia wróciłeś do nas z decyzją finansową banku. Decyzją na piśmie. To nas bardzo uspokoiło, bo mieliśmy wpłacić 15 tys. zadatku i obawialiśmy się, co by się stało, jeśli kredyt nie zostanie nam jednak przyznany.

TF: To bardzo miłe, co mówicie. Takie słowa tym bardziej motywują nas do pracy. A gdybyście mieli dać wskazówki innym osobom, które zamierzają brać kredyt w najbliższym czasie, to co byście im podpowiedzieli?

Kamil: To bardzo trudne pytanie, każdy szuka czy oczekuje czegoś innego. Ja jestem zdania, że nadmiar informacji i wskazówek tylko mąci w głowie. Tak jak nam podczas szukania nieruchomości. Na końcu już sami nie wiedzieliśmy, na co stawić. Dla nas ważne było, aby znaleźć kogoś, kto przeprowadzi nas przez tę całą drogę bezpiecznie.

Monika: Byliśmy prowadzeni trochę tak „za rękę” i o każdym etapie na bieżąco informowani. Dzisiaj mamy załatwić zaświadczenia o pracy z pracodawcą, potem spisać wnioski, jakiś podpis w międzyczasie. Dostaliśmy trzy oferty z banków już po przyznaniu kredytu. Mieliśmy czas, aby się z nimi zapoznać. Potem jeszcze raz spotkanie, aby je wspólnie omówić i decyzja, którą wybieramy. Potem czas na notariusza, ubezpieczyciela i oczywiście sąd. Wszystko krok po kroku. Wyceną nieruchomości też się nie przejmowaliśmy, bo sam to ostatecznie załatwiłeś.

Kamil: teraz patrzę na to tak, że nie było to wcale takie straszne.

TF: Dziękujemy za rozmowę i życzymy Wam wielu niezapomnianych chwil w nowym miejscu.

 

*imiona na prośbę rozmówców zostały zmienione. Wszelka zbieżność imion jest przypadkowa.

UDOSTĘPNIJ