Rozmowa z Marcinem, który spłaca kredyt hipoteczny od 11 lat

Rozmowa z Marcinem, który spłaca kredyt hipoteczny od 11 lat

TF: Przed telefonem do Ciebie długo się zastanawialiśmy jakich argumentów użyć, aby przekonać Cię do rozmowy z nami na temat spłacanego przez Ciebie kredytu hipotecznego. A Ty jak zwykle nie przestajesz nas zaskakiwać. Nawet nie zdążyłem przejść do pierwszego argumentu, a odpowiedź padła krótka: „Nie ma sprawy. Kiedy?”

Marcin: Każdy pretekst jest dobry, aby się spotkać, a nie widzieliśmy się wieki (śmiech).

TF: W takim razie bez tych wszystkich wstępów, jak się macie – Ty i Twój kredyt?

Marcin: Mamy się świetnie. Po tylu latach spłacania nie pamiętam już, jak to było, gdy nie byliśmy razem (śmiech). Szczerze, ja od samego początku byłem dobrze przygotowany do płacenia rat. Wcześniej, przez długi czas, wynajmowałem różne mieszkania, więc co miesiąc duża część mojego wynagrodzenia znikała na ten cel z mojego portfela. W pewnym momencie poczułem, że czas to zmienić i w końcu zatrzymać się na dłużej w jednym miejscu. Własnym kącie.

TF: Od czego zacząłeś poszukiwania?

Marcin: Badałem swoją zdolność już dużo wcześniej, z ciekawości, więc wiedziałem, na co mogę sobie pozwolić. Poszukiwania właściwego mieszkania też poszły sprawnie, chyba trwało to mniej niż dwa miesiące. Odwiedziłem kilka inwestycji, obejrzałem kilka mieszkań i po prostu postawiłem na jedno. Nie wiem, czy to była najlepsza decyzja, ale cena mnie przekonała. Więcej się nad tym nie zastanawiałem.

TF: Miałeś odłożone jakieś środki na ten cel?

Marcin: Brałem kredyt w czasach, kiedy można go było brać na całość inwestycji. Nawet koszty dodatkowe można było skredytować. Wiem, że teraz się to zmieniło i trzeba dysponować jakimś wkładem własnym. Ja raczej twardo stąpam po ziemi. Gdybym nie miał odłożonych jakichś środków, uznałbym, że nie jestem gotowy na kredyt.

TF: Dzisiaj zrobiłbyś tak samo?

Marcin: Dzisiaj zmieniłby jedną rzecz. Przed kredytem byłem w stałym związku mniej więcej od roku. Wydawało mi się, że to stosunkowo krótko, aby wspólnie zaciągać kredyt. Jeszcze się docieraliśmy, poznawaliśmy. Sądziłem, że jesteśmy zgodni co do tego, że najlepiej będzie, jeśli sam przystąpię do zakupu i kredytu. W końcu miało to być mieszkanie tymczasowe, tylko na pewien czas. Życie pokazało, że jednak byłem w błędzie. Moja teraz już żona miała mi za złe, że tak się stało. Na dodatek teraz jesteśmy małżeństwem, mamy 2 dzieci i nadal mieszkamy w tym mieszkaniu. Układ nie jest zdrowy – spłacamy go razem, a właścicielem jestem ja. Żona skrzętnie to wykorzystuje. Jak czasami dochodzi pomiędzy nami do sprzeczki, od razu ładuje artylerię i strzela pociskami. Prawdą a Bogiem, rozumiem ją. Teraz postąpiłbym inaczej – wstrzymałbym się z zakupem mieszkania przez kolejne 1-2 lata i kupilibyśmy je później razem. Teoretycznie jest szansa na włączenie żony do kredytu i dopisanie jej do aktu notarialnego własności, ale wiąże się to z formalnościami, ponownym przebadaniem zdolności kredytowej, wydatkiem i czasem. Poza tym zaczęliśmy myśleć o większym lokum, więc problem być może sam się rozwiąże.

TF: Wróćmy jeszcze do momentu, kiedy ubiegałeś się o kredyt – jak wspominasz czekanie na decyzję kredytową?

Marcin: U mnie poszło to wszystko bardzo szybko. Pewnego dnia złożyliśmy dokumenty, jakieś 2 tygodnie później zadzwoniłeś, że mamy już decyzje. W ogóle się tym nie stresowałem.

TF: Spłacasz kredyt od ponad 10 lat. Masz może jakieś wskazówki dla przyszłych kredytobiorców?

Marcin: Ja w międzyczasie nadpłaciłem sporą kwotę kredytu, ponad połowę zadłużenia. Obecnie pozostało nam już naprawdę niewiele do spłaty. Wiem, że nadpłaty bardzo obniżają całkowite koszty kredytu i tym się kieruję. Mam cel, aby spłacić kredyt całkowicie w perspektywie 2-3 najbliższych lat. Więc jeśli miałbym komukolwiek cokolwiek podpowiedzieć w sprawie kredytu to to, aby pozbyć się go w możliwie najkrótszym czasie. Nie chodzi o to, aby robić to kosztem wakacji czy weekendowego obiadu z rodziną na mieście, ale w miarę możliwości nadpłacać go.

TF: My akurat jesteśmy wielkimi fanami nadpłat i też często zachęcamy do tego naszych klientów.

Marcin: Domyślam się i coś na ten temat wiem, bo to właśnie Ty jako pierwszy mi o tym wspomniałeś. Co jeszcze mógłbym dodać – w przeciągu tych ponad 10 lat spłacania zmieniłem pracę 2 razy i za każdym razem na lepiej płatną, dzięki czemu było to możliwe. Warto więc ciągle zwiększać swoje kompetencje i szukać takiego pracodawcy, który zapłaci nam wynagrodzenie adekwatne do posiadanych umiejętności.

TF: Marcin, bardzo dziękujemy, że zechciałeś opowiedzieć nam o swojej przygodzie z kredytem. Dziękujemy szczególnie za szczerość i odwagę. Wszystkiego dobrego!

UDOSTĘPNIJ